Indie dzisiaj
Narasimha Rao, chociaż nie jest politykiem wielkiego formatu, wykazał duże zdolności w utrzymaniu się przy władzy i odpieraniu częstych zjadliwych oskarżeń opozycji, szczególnie w sprawie afery Bofor. Mimo wszystko poparł on wcześniejsze dążenia Radźiwa Gandhiego, by wprowadzić kraj (z wielkimi oporami) w zmiany ekonomiczne lat 90., wynikające z rozpadu ZSRR, który przez wiele lat był sojusznikiem Indii. Przez dłuższy czas Indie pozostawały poza granicami barier celnych, a oficjalny kurs wymiany walut niewiele miał wspólnego z rzeczywistością. W 1992 r. minister finansów wyrównał częściowo kurs rupii względem walut wymienialnych oraz zalegalizował import złota przez cudzoziemców, co przyczyniło się do rozwoju gospodarczego. Zapowiedział też podwyżki w nierentownych gałęziach przemysłu, dotowanych przez państwo, jak np. na kolei. Niewątpliwie decyzja ta nie przysporzyła mu popularności wśród nisko opłacanych robotników dojeżdżających do pracy, za to czarny rynek i korupcja stały się mniej opłacalne. Rząd podjął działalność dyplomatyczną mającą na celu polepszenie stosunków z państwami zachodnimi. Rao odziedziczył po swoich poprzednikach wiele nie rozwiązanych problemów, z którymi musiał uporać się jego rząd. W trudnych warunkach przeprowadzono w Pendżabie wybory, które pozwoliły Kongresowi (I) zachować pozory władzy. Zbojkotowały je opozycyjne partie sikhów, a bojownicy w Khalistanie zagrozili zastrzeleniem każdego głosującego. Pomimo małej frekwencji rząd zdobył jednak zaufanie. Na początku lat 90. w Kaszmirze po obu stronach linii demarkacyjnej miały miejsce demonstracje, a w samej dolinie pojawiało się coraz więcej bojowników z JKLF (Front Wyzwolenia Dźammu i Kaszmiru). Niewątpliwie Pakistan miał swój udział w zakupie i dostarczaniu broni dla walczących po indyjskiej stronie „granicy” (która oczywiście została naruszona). Jednocześnie wszystko wskazuje na to, że do wzmożenia walk w tym regionie przyczyniła się nadgorliwość armii indyjskiej. Wzajemne podejrzenia spowodowały, że na początku 1992 r. Indie i Pakistan stanęły w obliczu wojny. Udało się jej zapobiec dzięki spotkaniu przywódców tych państw w Szwajcarii, natomiast interwencja pakistańska powstrzymała kaszmirskich radykałów przed przekroczeniem linii demarkacyjnej. Pakistańczycy nadal popierają bojowników kaszmirskich, zarówno po tej stronie granicy (zwanej Azad Kaszmir), jak i w samej dolinie. Na początku 1992 r. kaszmirscy separatyści zażądali od Indii i Pakistanu niepodległości. Żaden z tych krajów nie spełnił tego żądania, ale mając w pamięci wydarzenia w dawnym ZSRR, Jugosławii czy Afganistanie, wiele się tu może jeszcze zdarzyć. Innym problemem, z jakim boryka się rząd Rao, jest długotrwały konflikt mający miejsce w państewkach w Prowincji Północno-Wschodniej. Przez wiele lat znajdowały się one – szczególnie Nagaland i Asam – pod kontrolą rządu, chociaż były okresy, kiedy funkcjonowały samodzielnie. Obecnie największym zagrożeniem dla rządu jest Zjednoczony Front Wyzwolenia Asamu (ULFA), który wysuwa oskarżenia o eksploatowanie bogactw naturalnych regionu (szczególnie ropy naftowej), przy równoczesnym zaniedbywaniu jego rozwoju. Uzbrojone oddziały przez wiele lat ograniczały ruchy wojsk rządowych, aż do czasu gdy zmasowana akcja („operacja Rhino”) w 1992 r. zmusiła przywódców Frontu do podjęcia rozmów pokojowych. Nie przyniosły one jednak żadnego rezultatu, konflikt trwa i nie wydaje się bliski zakończenia. Tymczasem innym źródłem niepokojów w Prowincji Granicy Północno-Zachodniej stał się Arunaćal Pradeś. Organizacje studenckie i przywódca Kongresu (I) żądają wydalenia z kraju imigrantów pochodzących z Bangladeszu.
Ludzie ci przed trzydziestu laty w wyniku budowy elektrowni wodnej musieli opuścić swe dawne miejsca zamieszkania, a rząd Asamu zezwolił im na osiedlenie się na tych terenach (wówczas Arunaćal Pradeś stanowił część Asamu, która znana była jako Prowincja Granicy Północno-Wschodniej). Tendencje separatyczne pojawiły się też w Biharze i Bengalu Zachodnim („Jharkand”), w Dardżilingu w Bengalu Zachodnim („Gorkhaland”) i ostatnio w północnej części Uttar Pradeśu („Uttarakhand”), gdzie w 1994 r. miały miejsce starcia demonstrantów z policją. Konflikty w Biharze związane są ponadto z wprowadzonym przez Brytyjczyków systemem zamindarów. W tamtym czasie mógł być to wygodny i skuteczny (chociaż niesprawiedliwy i oparty na wyzysku) sposób pobierania podatków i środek służący utrzymaniu „władzy i porządku”, ale później przekształcił się w coś, co można określić jako mafię indyjską. Prawie wszyscy politycy, policjanci i urzędnicy nie odmawiają łapówek, nieraz też dochodzi do morderstw. Każdy, kto odważyłby się przeciwstawić temu układowi, znalazłby się w poważnych kłopotach. Pomimo że sytuacja taka trwa już kilka lat, rząd nigdy nie zajął się poważnie tym problemem. W Uttar Pradeśu wiele konfliktów spowodowały podjęte odgórnie decyzje o zatrudnianiu w urzędach ludzi wywodzących się z niskich warstw społecznych. Utrudnieniem dla rządu Rao są również konflikty religijne między różnymi wyznaniami, szczególnie między muzułmanami a hindusami. Punktem zapalnym sporu jest miasto Ajodhja w centrum Uttar Pradeśu, czczone przez wyznawców hinduizmu jako miejsce narodzin Ramy. Znajduje się tu wiele świątyń hinduistycznych, chociaż w okresie panowania muzułmańskiego część zburzono, wznosząc na ich miejscu meczety. Istnieją przypuszczenia, że meczet Babri Masdżid stoi w miejscu dawnej świątyni boga Ramy. Hinduscy fundamentaliści żądają zburzenia meczetu i przywrócenia pierwotnej budowli. Prawie wszyscy, którzy dzięki tej sprawie próbowali zbić kapitał polityczny, zostali wciągnięci w ów konflikt, szczególnie rządząca w Uttar Pradeśu BJP oraz jej paramilitarna organizacja Rasztrija Swajamsewak Sangh (RSS). BJP, jako partia działająca na rzecz odrodzenia hinduizmu, dążyła do zakończenia tej sprawy, nie licząc się z ewentualnymi konsekwencjami. W rezultacie przez cały 1992 r. odbywały się tam walki i wybuchały zamieszki. Aż w końcu, w grudniu 1992 r. hindusi zniszczyli meczet, wywołując starcia uliczne, w wyniku których śmierć poniosło ponad 200 osób.
W następnym roku znacznie wzrosło poparcie dla BJP, szczególnie w zdominowanych przez hindusów północnych stanach Indii. Wydawało się wtedy, że będzie ona jedną z głównych partii w Indiach w latach 90. Sytuacja miasta Ajodhja nie została jeszcze rozstrzygnięta, jednak BJP zaprzestała wykorzystywania tej sprawy do rozgrywek politycznych. W wyborach lokalnych pod koniec 1993 r. utraciła ona władzę w trzech z pięciu rządzonych wcześniej stanów i z trudem zachowała swą pozycję w Radża-stanie. Jednak już w następnych wyborach stanowych w 1995 r. udało się jej wraz z Sziw Sena, inną partią fundamentalistyczną, przejąć władzę w Maharasztrze. Wydarzenia, jakie miały miejsce w Ajodhji, bada obecnie Sąd Najwyższy w Uttar Pradeśu. Odgórna praktyka powoływania do administracji i na uczelnię ludzi wywodzących się z tzw. „klas zacofanych”, którzy należą do najniższej warstwy społeczeństwa hinduskiego, spowodowała zamieszki na tle religijnym. Niektóre partie dzięki tej polityce zyskały sporo głosów poparcia, ale też owe zmiany przyczyniły się do wybuchu niepokojów społecznych w wielu częściach kraju, choćby ostatnie protesty studentów w Uttar Pradeśu. System taki zniechęca też niższe warstwy społeczności muzułmańskiej, która nie chce wykonywać zawodów przeznaczonych dla niższej klasy hindusów. Praktyka ograniczania dostępu do pewnych stanowisk przyczyniła się do zaprzepaszczenia zdobyczy tak wielkich postaci, jak Mahatma Gandhi, który niestrudzenie walczył o poprawę sytuacji warstw niższych. Znów zatriumfował system kastowy. Pozostaje żywić nadzieję, iż liberalna polityka gospodarcza doprowadzi do sytuacji, w której rozwijający się sektor prywatny w wielu dziedzinach gospodarki zastąpi państwo i wspomniane praktyki stopniowo będą zanikać. Pod koniec 1994 r. Kongres (I) poniósł porażkę w wyborach stanowych w Andhra Pradeśu (rodzinny stan Rao) i w Karnatace, gdzie liczba mandatów spadła ze 178 do 35. Trudno powiedzieć, co spowodowało tak wielki spadek zaufania wyborców do partii Rao, ale niewątpliwie przyczyniły się do tego obecne afery korupcyjne oraz polityka gospodarcza rządu. W gospodarce ma miejsce gwałtowna liberalizacja, ale zmniejszenie dotacji dla rolnictwa, a także wysoka inflacja (ok. 11% rocznie) wywołały pogorszenie warunków życiowych milionów rolników i robotników. Pomimo tych problemów warto jednak pamiętać, że 50% ludzi żyjących w krajach demokratycznych mieszka w Indiach i, jak pokazały wydarzenia z 1977 r., jest to demokracja stabilna. Poza tym, mimo problemów ze wzrostem ludności, biedą na wsi, korupcją i oportunizmem polityków, Indie są krajem, który jest w stanie wyżywić swych mieszkańców bez importowania żywności. Mogą też – przy niewielkiej pomocy zagranicznej – wytwarzać urządzenia techniczne wysokiej klasy, mają ponadto niezależną i nadzwyczaj krytyczną prasę, a problemy bezpieczeństwa czy kłopoty z urzędnikami celnymi są niewielkie lub prawie żadne, czego nie można powiedzieć o innych państwach.